Ostatni dzień wakacji:
Fran:
Jesteśmy w drodze na lotnisko. DLACZEGO TAK SZYBKO!!! Bawiliśmy się bardzo dobrze w ciągu tych ferii. O 9:00 byliśmy na lotnisku, a o 10 był lot.
Godzinę później:
Siedziałam w samolocie z Marco, w końcu Marco to mój chłopak.
-Fran musimy poważnie pogadać.
-Dobrze, coś się stało?
-Tak, to znaczy nie poprostu lepiej żebym ci to powiedział teraz. A więc nie długo wylatuje do Londynu będę miał tam szansę na zrobienie kariery. Za jakieś 5 dni wylatuje.-zatkało mnie chciało mi się płakać wtuliłam się w niego i nic już nie mówiliśmy tylko cieszyliśmy się sobą.
Następnego dnia:
Violetta:
Wstałam o 7:30 za godzinę zaczynają się zajęcia, ubrałam się szybki i zjadłam śniadanie. Po akcji z tabletkami zaczęłam unikać Leona. Trochę dziwne. O 8:10 wyszłam z domu i zaczą padać deszcz. Poszłam się schować pod daszek ale po drodze poślizgnełam się na błocie lecz unikam przewrotu, ponieważ Leon mnie złapał, nasze twarze były bardzo blisko siebie. Za blisko, aż w końcu doszło do pocałunku. Całowaliśmy się z 30 sekund ponieważ się opamietałam i odklejiłam się od niego. Postanowiliśmy o tym zapomnieć i ruszyliśmy do studia w nieprzyjemnej ciszy.
Gdy doszliśmy do studia zagadała Cami
-Hej, co robilście?
-Hehe, napewno się nie całowaliśmy-powiedział Leon-co nie Violetta?
-Leon mówi prawdę?
Odwróciliśmy się w tą samą stronę, przez co nasze twarze się stykneły, odsuneliśmy się od siebie jak oparzeni i odbiegliśmy w dwóch różnych kierunkach.
/
Hej, jak tam minoł wam dzień bo mi bosko.
Mam nadzieję że rozdział wam się podoba. Nadal czekam na więcej komentarzy. Kolejny rozdział pojawi się jutro o tej godzinie co dziś.
~Kasia
Cudowny rozdział.
OdpowiedzUsuń